• Polski
  • Deutsch
  • English
  • Русский

KrzysztofZyngiel.com

Wiersz do obrazu „Uśpiona komnata”

„Zegarmistrz”
Ach! Czy pamiętasz taką chwilę na łące? Niebo jak podróż w nieznane, daleko, wysoko. Kryształowoniebieskie, z pasącymi się barankami, które za chwilę staną się strasznym smokiem, by w następnej sekundzie zmienić się w tajemnicze jeziora i zaklęte zamki. Na nim tańczy dmuchawiec. Leżysz na łące, czujesz zapach rozgniecionych ziół, dzikiej mięty, kończyny, kocimiętki. Wkoło kosmos na ziemi. Zielony kobierzec, a na nim konstelacje mleczów. Na łąkowym kandelabrze – dziewannie przysiadł modraszek
Ikar. Motylek błękitny. Leżysz, chłoniesz, szczęśliwy jak nigdy. W domu czeka ona. Najukochańsza. Zaraz wstaniesz, zerwiesz bukiet i pobiegniesz. Dom pachnie jej ciałem i ciastem drożdżowym, miłością jakiej nie znał świat.
Już się z zrywałem, palce trzymały kwiat chabru… Pszczoła przysiadła na miododajnym kwiatku drakiewi purpurowej. Tłuściutka taka, a zwinna. Patrzyłem zachwycony. Nagle, nie wiem skąd nadleciał drapieżnik. Olbrzymi szerszeń. Agresor bezwzględny, krwiożerczy morderca. Zobaczyłem śmierć pszczółki, nagłe konanie, sunący mrok. I wtedy coś się stało. W moim umyśle pojawiła się wskazówka zegara. Zadrżała. Chwiała się jakby ktoś próbował ją zatrzymać. Świat stał się zegarem. Czas walczył z
całych sił i nagle uświadomiłem sobie, że to ja trzymam kurczowo sekundnik. Szarpię z całych sił, po palcach płynie krew. Chciałem uratować pszczołę, dać jej czas. Na ucieczkę, wolność, szczęście, miłość. Usłyszałem trzask. Zatrzymałem zegar.
Zostawiłem na łące znieruchomiałą ofiarę i jej zabójcę. Pobiegłem do domu ścieżką wytyczoną przez zapach ciasta. Otworzyłem drzwi. Siedziała przy stole z jedną ręką opartą o policzek. Cudowne, zielone oczy patrzyły na mnie ze zdumieniem i miłością, jak w tę pierwszą noc, kiedy staliśmy się jednym. Nieruchome.
Błąkam się po domu. Omijam tylko kuchnię. Wychodzę na łąkę, przyglądam się bez końca pszczole i zawieszonemu nad nią szerszeniowi. Mam ochotę zerwać ją z powietrza. Zgnieść w palcach. Może jej śmierć przywróci życie. Jej. Siedzącej tam, przy stole i czekającej na mnie. Ale nie mogę. Coś powstrzymuje moją rękę.
Kiedyś odważyłem się pójść dalej. Do miasta. Śpi. Teraz codziennie tam chodzę. Stałem się kolekcjonerem zegarów. Zegarmistrzem nad zegarmistrzami. Potrafię, z zawiązanymi oczyma, naprawić każdy czasomierz. Szukam tego jednego. Ze złamanym sekundnikiem.
Danuta Ostrowska

Komentarze

Co myślą inni?

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentrzy.

Dodaj komentarz

Masz jakiś pomysł?


wordpress stats